Rozdział 2 - "Wakacje"
- mnie również. - na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - jesteś przyjaciółką Lindy?
- powiedzmy, że tak. - zaskoczył mnie trochę tym pytaniem. nie spodziewałam się tego.
- czemu, powiedzmy? - zdziwił się moją odpowiedzią.
- bo znamy się tylko stąd, z Luna Parku. - oparłam się o barierkę.
- też tu pracujesz?
- tak. od niedawna.
- tak myślałem, nie widziałem cię tu wcześniej. - no to teraz mnie dopiero zaskoczył. "nie widziałem cię tu wcześniej." to co on ty wcześniej był?! nie odpowiedziałam mu nic na to, bo sama nie wiedziałam co mogę mu powiedzieć.
Całą drogę na samą górę przemilczeliśmy. Cały czas czułam jego wzrok na sobie. Denerwowało mnie trochę, ale też zarazem nie miałam nic przeciwko temu.
- czym się tutaj zajmujesz?
- codziennie stoję tam gdzie dziś Lindy. W środy mam wolne.
- tylko w środy?
- tak, tylko wtedy.
- głupio tak.
- czy ja wiem. nie mam co robić w domu więc mi to nie przeszkadza.
Nagle koło się zatrzymało. Do ziemi było jeszcze sporo. Stwierdziłam, że nie ma co się tym martwić, bo pewnie ktoś wsiada, ale trwało to coś za długo. Spojrzałam na Justina, a później w dół. Po jego minie rozpoznałam, że jakoś jest mu obojętne to co się dzieje. Na dole ujrzałam sporo ludzi patrzących się na nas. Coś było nie tak. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek taka sytuacja miała tutaj miejsce.
- no to sobie poczekamy. - usłyszałam koło swojego ucha głos Justina. Przestraszył mnie. Nie spodziewałam się tego.
- pewnie tak. - usiadłam z powrotem na ławeczce. Justin zrobił to samo, po czym zaczął się śmiać.
- masz z tym coś wspólnego?
- nie uważasz, że to zabawne? - cały czas się śmiał.
- mi to się raczej kojarzy z jakimś filmem.
- mi w sumie też. Jak coś takiego ma miejsce w filmie to dziewczyna zawsze zaczyna piszczeć.
- a chłopak łapie ja za rękę i mówi: "Nie bój się. Jestem s tobą." - odruchowo złapałam go za rękę.
- a ona na to: "Ale ja mam lęk wysokości!" - udawał przerażonego. Niewiele brakło a wybuchłabym głośnym śmiechem.
- Nie martw się. Jestem tutaj. Trzymam cię! - zaczęłam udawać postać z filmu.
- A jak spadniemy?! - wyglądał jakby miał zaraz płakać. Tłumiłam w sobie śmiech. - Ja jestem jeszcze taka młoda! - rzucił się na mnie.
- Zejdziemy cało na ziemię. - odgrywając swoją rolę przytuliłam go.
- Ufam ci,
- Pamiętaj, ze mną jesteś bezpieczna.
Nawet nie wiedzieliśmy kiedy koło ruszyło i znaleźliśmy się na dole. Nagle usłyszałam jak ktoś się głośno śmieje. To byli kumple Justina. O nie! Tylko nie to. Justin kompletnie na to nie zareagował. Nawet się nimi nie przejął.
- Dżej Bi, uważaj bo się jeszcze popłaczesz i biedna koleżanka będzie miała mokrą bluzkę! - wydusił z siebie Chaz między atakami śmiechu.
- a ty byś miał mokre spodnie ze strachu! - Justin wstał i sobie poszedł. Po kilku krokach się odwrócił. Najwyraźniej teraz przypomniał sobie, że tu zostałam. - a ty tam zostajesz czy jak?
- wysiadam, wysiadam. - szybkim i zwinnym ruchem zbliżyłam się do nich.
- dzięki za przejażdżkę.
- nie ma za co.
- idziesz z nami? - głos zabrał Ryan.
- może innym razem.
- szkoda. To my idziemy. Na razie. - nie zwracając na mnie uwagi odeszli. Został tylko Justin.
- na pewno nie chcesz z nami iść?
- na pewno. - delikatnie się uśmiechnęłam. Nie chciałam, żeby sobie pomyślał o mnie coś złego.
- nie nalegam.To do zobaczenia znowu.
- mam taką nadzieję.
Patrzyłam jak odchodzi. To było dziwne, bo gdzieś tam w środku, jakiś głos mówił mi: "idź za nim! Dlaczego ty tutaj jeszcze stoisz! No leć!" ale nie posłuchałam go, bo coś zupełnie innego trzymało mnie w miejscu.
Odwróciłam się na jednej nodze i postanowiłam pójść do Lindy. Byłam świadoma, że zrobi mi niezły wywiad, ale chyba tego potrzebowałam.
Przy jej stanowisku stało kilka osób. Zaczekałam aż odejdą.
- wow. dziewczyno, masz farta! - cóż, takiego powitania mogłam się spodziewać.
- uwierzysz w to: to był Bieber! - chodź tego nie chciałam, udawałam meeega zafascynowana tym, że tu był.
- zazdroszczę ci.
- zobaczysz kiedyś przyjdzie kolej na ciebie. - chciałam być dla niej miła, bo wiedziałam jak jej na tym zależy.
- eee tam. Nie mam szans.
- da się to załatwić. - nie zwracając uwagi na nic, ruszyłam pędem w stronę, w która poszedł Bieber z przyjaciółmi. Biegłam dość szybko, chciałam ich dogonić. Ciągle się rozglądałam i przez to o mały włos kilka razy się nie wywróciłam. Ale ich nigdzie nie było.
Nagle przy budce z lodami zauważyłam spora grupkę ludzi. Domyśliłam się, ze to właśnie tam jest Justin. Szybko tam podeszłam i przepychałam się między ludźmi, by dotrzeć do Justina. Na mój widok się zdziwił, ale po chwili ja jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wow. Nie wiedziałam, że ma aż tak białe zęby.
- co się stało? Doszłaś do wniosku, że jednak idziesz z nami?
- nie. mam do ciebie sprawę i liczę na to, że mi pomożesz. - zdyszana ledwo z siebie to wydusiłam.
- o co chodzi? Bo nie wiem czy jestem w stanie to zrobić.
- może chodźmy gdzieś na bok, tu jest za dużo ludzi. - nie patrząc czy za mną idzie ruszyłam w stronę ścieżki prowadzącej nad małe jeziorko, które znajdowało się na terenie Luna Parku.
- to o co chodzi?
- moja przyjaciółka, Lindy. Ona jest twoją wielką fanką.
- tak wiem i to mega wielką. - widać, że był z tego zadowolony.
- no właśnie. I ona chciałaby spędzić z tobą trochę czasu. To jest jej marzenie, ona o niczym innym nie marzy tylko o tym. Da radę się to załatwić? Byłabym ci niezmiernie wdzięczna.
- no ale ona jest teraz w pracy, więc nie bardzo.
- ja ja zastąpię. Ale proszę, weź idź z nią gdzieś. Dla niej to wiele znaczy.
- poświęcisz się? - zdziwił się.
- dla niej tak.
- no to da się zrobić. - przysunął się w moją stronę. - a co ja z tego będę miał? - podejrzanie się na mnie popatrzył.
- a co byś chciał? - nie chciałam być gorsza, więc też zrobiłam krok do przodu. Nasze twarze były bardzo blisko siebie, czułam na sobie jego oddech.
- no wiesz, jest wiele rzeczy. - uśmiechnął się, a ja wyczułam w tym jakiś podtekst.
- co mam przez to rozumieć? - cały czas się do mnie przysuwał.
- to chyba zrozumiałe, że...
___
troche krótkie, wiem. ale nie maiłam za dużo czasu.
w weekend dalszy ciąg. :)
dzięki za komcie. :)
jak masz bloga, podaj adres.
dodam cię do moich blogów. :)
super..! kurde noi musze czekac do weekendu ;( ;P hah ;D
OdpowiedzUsuńps. widze ze mój blog już jest xd ... dziękiv ;*
dużo dialogu, postaraj sie troche wiecej opisów wpleśc, ale jak na początek to i tak nie zle ;)
OdpowiedzUsuńf