Rozdział 6 – „Kto tak powiedział”
- ale ja właśnie… - nie dokończył zdania, bo dostał od kogoś piłką i przewrócił się na skały. Wybuchnęłam głośnym śmiechem. Podbiegł do nas jakiś mały chłopiec.
- przepraszam. Ja nie chciałem. – prawie się popłakał.
- nic się nie stało. – podeszłam do niego. – jak widzisz jest cały i zdrowy. – szturchnęłam Justina. Zwinął się, a chłopiec zaczął się śmiać. – no widzisz. Nie ma co się martwić. Trzymaj. – podniosłam piłkę i mu ją dałam.
- dziękuję. – z szerokim uśmiechem na twarzy pobiegł w stronę, z której przyszedł.
- ty to masz farta. – zwróciłam się do Justina.
- nazywasz to fartem? Młody musiał nieźle mocno przywalić w tą piłkę. Chyba mi szczęka przeskoczyła. Ałć. – złapał się za prawą część twarzy.
- no nie przesadzaj. – podeszłam do niego. – przecież nie dostałeś z pięści. – nie powiem, miał zaczerwieniony policzek.
- nie z pięści, ale mocno.
- no już, już mazgaju. – przytuliłam go, ale nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
Resztę czasu spędziliśmy spacerując po plaży. Dowiedziałam się wielu rzeczy na temat Justina. Nigdy nie wiedziałam, że ma jakieś rodzeństwo. Zawsze myślałam, że jest jedynakiem. Dowiedziałam się także, że najbardziej na świecie kocha ciasta swojej babci i gdy tylko ma trochę wolnego czasu jedzie ją i dziadka odwiedzić. Powiedział mi też jak to się stało, że jego pasją stała się muzyka i czym tak naprawdę ona dla niego jest. Jak się okazało, dla niego muzyka jest tym samym czym dla mnie fotografia. Po prostu tu całe nasze życie i rzeczy, które są dla nas najważniejsze. Nic nie jest w stanie stanąć ponad nimi. Nie miałam pojęcia, że mamy ze sobą tyle wspólnego. No ale też znalazły się rzeczy kompletnie sprzeczne.
Dopiero gdy Justin odprowadzał mnie do domu, przypomniałam sobie, że miała dziś przyjechać mama. Miałam nadzieję, że po tym co powiedziałam jej wczoraj przez telefon nie zjawi się wcale. humoru. Chyba jeszcze nigdy nie miałam tak udanego dnia jak dziś, więc nie chciałam by cokolwiek mi go zepsuło. Ale jednak, musiało znaleźć się coś takiego.
Na chodniku stał samochód mamy. Spojrzałam na werandę, siedziała na schodach. No to fajnie. Dzisiejszy dzień zakończy się bardzo ciekawie.
- ja muszę iść.
- masz gości?
- nie. Mama przyjechała. – nie kryłam przed nim, że nie podoba mi się to, że ona tu jest.
- powinnaś się cieszyć. Ja rzadko kiedy widzę się z tatą i nie jestem z tego zadowolony.
- mówiłeś, ale u mnie to wszystko wygląda zupełnie inaczej.
- rozumiem. Mam nadzieję, że kiedyś mi powiesz jak to jest.
- jeśli znajdzie się chwila to z miłą chęcią. – nie lubiłam gadać na ten temat. – odezwiesz się jeszcze? – miałam nadzieję, że tak.
- a chciałabyś? – na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- spędziłam miło czas, więc nie mam nic przeciwko. –
- to się odezwę, ale musisz jeszcze coś dla mnie zrobić.
- a co?
Wyjął z kieszeni markera i wręczył mi go. Wyciągnął w moją stronę rękę.
- poproszę o twój numer.
Zdjęłam zakrętkę i napisałam swój numer. Napisałam jeszcze swoje imię i dodałam obok uśmiechniętą minkę.
- proszę bardzo. – puściłam mu oczko. – ja już idę. Mama czeka. – skrzywiłam się. – do usłyszenia.
- chyba raczej do zobaczenia. – pocałował mnie w policzek i odszedł. Stałam jeszcze chwilę wpatrując się w jego oddalające plecy.
Mama siedziała na schodach i ciągle mi się przyglądała. Jej spojrzenie robiło się męczące, więc postanowiłam do niej iść. Nie chciałam jej zrobić przykrości więc postanowiłam udawać, że cieszę się ze spotkania z nią.
- hej mamuś. – przytuliłam ją na powitanie.
- no cześć. – jedyna osoba w rodzinie, która nie umie udawać. Widziałam po niej, że przyjechała tu tylko z poczucia obowiązku. – a więc to ten powód przez, który nie mogłaś się spotkać z matką? – wskazała głową w stronę, w która poszedł Justin.
- tak. Już jakiś czas temu zaplanowałam to popołudnie. Nie chciałam go sobie psuć. – szczerość. To ceniła sobie najbardziej u innych, ale niestety ona nie zawsze była szczera wobec innych.
- a czy to czasem nie był ten młody piosenkarz, Justin Bieber? – szybka maska na twarz i udajemy, że nie wiadomo o czym mówi.
- co?! Nie no zdawało ci się. Jason jest bardzo do niego podobny. – jedyne imię jakie w tej chwili przyszło mi do głowy.
- pewnie masz rację. Zresztą ty przecież nie przepadasz za tym chłopakiem.
- nic do niego nie mam. – teraz za wszelką cenę chciałam go bronić, ale gdyby powiedziała coś takiego do mnie jakiś tydzień temu powiedziałabym jej, ze nie trawię chłopaka.
- odmieniło ci się. – zaczęła coś podejrzewać.
- po prostu dotarło do mnie, że nie warto oceniać ludzi których się nie zna. – powiedziałam jej to tak by zrozumiała, że mówię o niej. Ona prawie zawsze w ten sposób oceniała ludzi. By przypaść jej do gustu trzeba było dobrze wyglądać, mieć wypasiony samochód i tak dalej.
Nasza rozmowa tego dnia wyglądała tak jak zawsze. Zwykłe pytanie, a później wypominanie sobie co która zrobiła. Nie umiałyśmy się dogadać od kąt zostawiła tatę. Miałam jej to za złe i nie zmierzało do tego bym jej to wybaczyła.
Pojechała sobie zanim jeszcze tata wrócił do domu. Zawsze tak było. Ona wychodziła, a on kilka minut po niej wracał do domu. Ustaliliśmy pewną zasadę: nigdy nie gadamy o tym co działo się gdy była mama. Ja nie chciałam o tym mówić, a on nie chciał o tym słyszeć.
Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam moją ulubioną płytę i włożyłam ją do odtwarzacza. Jak zawsze muzyka szła głośno tak, że nie usłyszałam kiedy tata wrócił do domu.
Robiło się już późno. Wyjęłam z szafki jakąś bluzkę i krótkie spodenki. Poszłam wziąć prysznic. Spędziłam w łazience trochę czasu. Po kąpieli poszłam coś zjeść, a raczej sprawdzić co jest w lodówce i zdecydować się na odgrzewany kawałek pizzy i szklankę soku. Poszłam z tym do swojego pokoju.
Gdy siedziałam na łóżku i jadłam, nagle zapiszczał mój telefon. Niewiele brakło, a polałabym się sokiem. Na szczęście wylałam tylko trochę na poduszkę. Stwierdziłam, że wyschnie i wstałam z łóżka by pójść po telefon, który leżał na biurku. To był sms od obcego numeru. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. To mógł być tylko Justin. Szybko odblokowałam telefon i nacisnęłam odczytaj wiadomość. „Właśnie siedziałem sobie na łóżku i brzdąkałem na gitarze. Zrobiło się gorąco, zdjąłem bluzę i na ręce ujrzałem twój numer. No i piszę. ;) Jak minął dzień i spotkanie z mamą?” zrobiło mi się miło po przeczytaniu tej wiadomości. Chciałam mu czym prędzej odpisać.
„Dzień bardzo miło, ale spotkanie z mamą niezbyt. ;| a Twój jak?” nacisnęłam wyślij. Wpatrywałam się w ekran. Po niecałych dwóch minutach dostałam sms’a z odpowiedzią. „Dzień niesamowity, tylko ten wieczór jakiś nudny. ;( szkoda, że nie mogę go spędzić z Tobą. Byłoby na pewno o wiele milej. :)” nie ma co, on naprawdę zaskakuje ludzi. Nie zwlekałam z odpowiedzią. „Kto powiedział, że nie mogę go spędzić z Tobą.” Bez zastanowienia wcisnęłam wyślij. Aż mi serce mocniej zabiło. Tym razem musiałam dłużej poczekać na odpowiedź. To było najdłuższe pięć minut w moim życiu. Przyszła kolejna wiadomość. „No nikt tego nie powiedział. :) Za 15 minut będę pod twoim domem. ; *.” Aż podskoczyłam z radości.
Szybko podbiegłam do szały, wyjęłam z niej moje ukochane dżinsowe rurki i bluzkę. Do tego jak zawsze trampki i byłam prawie gotowa. Wcisnęłam telefon do kieszeni i szybko uczesałam włosy. Po cichu zeszłam na dół. Wzięłam swoje klucze od domu i wymknęłam się na zewnątrz. Wyszłam przez furtkę i stałam na chodniku. Było ciemno. Po chwili podjechał jakiś samochód i zatrzymał się tuż przede mną. Otworzyła się szyba i a kierownicą ujrzałam Justina.
- wsiadaj piękna.
Czym prędzej wsiadłam do auta. Zamknęłam za sobą drzwi i wtedy…
***
tyle. xdd
zapraszam do obejrzenia filmiku dla @justinbieber od #PolishBeliebers